Uczniowie liceum zbulwersowani zachowaniem działaczy pro-life. "To był dla nas szok"

Anna Gmiterek-Zabłocka
Społeczność II Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie "stanowczo potępia" zachowanie działaczy fundacji Kai Godek, którzy pikietowali przed szkołą. - Wszyscy są oburzeni tym, że treści światopoglądowe wchodzą w szkołę, że ktoś jawnie chce nas skłócić w naszym środowisku - mówi Małgosia, przewodnicząca samorządu uczniowskiego.
Zobacz wideo

W piątek przed II Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie pojawili się działacze fundacji Życie i Rodzina Kai Godek. Przyszli rano, gdy przed placówką były największe tłumy, a uczniowie szli na pierwsze lekcje. Protestujący mieli ze sobą banery mówiące m.in. o tym, że nauczyciele tej szkoły "genderyzują" młodzież. W lubelskim urzędzie miasta dowiedzieliśmy się, że zgromadzenie było zgłoszone, ale miało się odbyć w innym miejscu - przed ratuszem. Z informacji przekazanych nam przez dyrekcję szkoły wynika, że poproszono policję o zbadanie tej sprawy. Swoje zawiadomienie o bezprawnym działaniu fundacji złożyła też na policji jedna z nauczycielek. 

Pikieta była efektem wywiadu, którego kilka dni wcześniej nauczyciele II LO udzielili TOK FM. Mówili m.in. o tym, że każdemu uczniowi i każdej uczennicy w szkole należy się szacunek, a jednym z jego oznak jest zwracanie się do niego czy do niej tak, jak o to prosi. 

Przedstawiciele uczniów - członkowie prezydium szkolnego samorządu - wydali oświadczenie, w którym "stanowczo potępili" działania protestujących. "'Zamoy' od zawsze był, jest i będzie miejscem tolerancji. I to na każdej płaszczyźnie bez wyjątku. Nie ma tu miejsca na brak szacunku" - napisali. 

- To był dla nas pewnego rodzaju szok, że taka pikieta może mieć miejsce przed naszą szkołą. Do tego te hasła, że nauczyciele nas "genderyzują". Ciężko jest stwierdzić, czym w ogóle jest "genderyzowanie" - mówi TOK FM Przemek Bilski, tegoroczny maturzysta. Jak podkreśla, niektórzy uczniowie próbowali z pikietującymi rozmawiać. - Ale nie trafiały do nich żadne argumenty - dodaje. 

- Byłam zdenerwowana, że takie rzeczy dzieją się przed naszą szkołą i jest na to czyjaś zgoda. Na miejscu była policja, ale pikiety nie przerwała. Nikomu z nas nie było miło, a pikieta była szczególnie bolesna dla naszych kolegów i koleżanek ze społeczności LGBT - mówi Dominika Sugier, również maturzystka. 

Przewodnicząca szkolnego samorządu - trzecioklasistka - Małgosia Wiśniewska przyznaje, że pisali do niej uczniowie, którzy mają konserwatywne poglądy i też byli całą sytuacją zbulwersowani. - Wszyscy byli równie oburzeni, że coś takiego może się dziać przed szkołą. Że treści światopoglądowe wchodzą w szkołę, że ktoś jawnie chce nas skłócić w naszym środowisku - mówi Małgosia. I dodaje, że w liceum jest dużo osób LGBT, bo II LO, czyli popularny "Zamoy" to szkoła od zawsze tolerancyjna i otwarta. 

Tęczowy Poniedziałek

Na znak protestu przeciwko pikiecie zorganizowali Tęczowy Poniedziałek. Wielu uczniów i nauczycieli miało na sobie kolorowe ubrania albo chociaż symbol tęczy (skarpetki, przypinki, torby). - Ta pikieta wyrządziła największą szkodę młodym osobom ze społeczności LGBT, które - wchodząc do szkoły - widziały takie rzeczy. Musiały patrzeć na tak bardzo bluźniercze i obraźliwe rzeczy na swój własny temat. Szkoła nie może być miejscem, gdzie ktokolwiek byłby dyskryminowany. Dlatego bronimy praw każdego z nas - mówi TOK FM Maks Sawicki z prezydium samorządu szkolnego. 

- To, że pikietujący przyszli akurat pod naszą szkołę, świadczy o tym, że postrzegają ją jako otwartą i to się im nie podoba, z niewiadomych dla nas przyczyn - twierdzi z kolei Przemek. I dodaje, że gdy uczniowie zamieszczali swoje komentarze pod postami fundacji w mediach społecznościowych, te niemal natychmiast znikały. - Uczniowie "Zamoya" byli solidarni. Pisali, że przedstawianie naszej szkoły przez fundację w taki, a nie inny sposób to manipulacja - podkreśla maturzysta. 

Uczniowie podkreślają, że w swoich działaniach mają wsparcie nauczycieli i dyrekcji szkoły.

Protest przedstawicieli środowiska antyLGBT przez II LO w LublinieProtest przedstawicieli środowiska antyLGBT przez II LO w Lublinie Zdjęcia nadesłane przez słuchaczy TOK FM

Zapytaliśmy uczniów, o co zaapelowaliby do przedstawicieli fundacji Kai Godek. - O to, by następnym razem zastanowili się dwa razy, czy na pewno chcą pikietować przed jakąś szkołą i burzyć jej spokój, czy chcą uderzać w młodzież i w dzieci - mówi Małgosia Wiśniewska.

- Ja apelowałbym głównie o akceptację dla innych poglądów, innej orientacji czy tożsamości płciowej. Ale też o prowadzenie dyskusji na poziomie, a nie wykrzykiwanie obrzydliwych wręcz poglądów - dodaje Przemek. 

Maks z kolei ma jedno przesłanie. - Abyśmy wszyscy byli dla siebie ludźmi i szanowali się wzajemnie, bo gdyby to zostało zachowane, nie byłoby żadnych pikiet i żadnych problemów. Chciałbym też zaapelować, by nie osiągać celów politycznych przez [niszczenie] zdrowia psychicznego młodych ludzi - mówi uczeń. Dominika z kolegi apeluje "o większą edukację i zrozumienie dla innych". - Warto wejść w dialog, poznać osoby LGBT, by spojrzeć na świat ich oczami - podsumowuje.

Co na to dyrekcja?

Zapytaliśmy dyrekcję szkoły, jak ocenia pikietę i czy podejmie jakieś działania, by w przyszłości do podobnych zdarzeń w okolicy szkoły nie dochodziło. Chcieliśmy też wiedzieć, jakie działania podejmuje, by chronić młodzież ze społeczności LGBT przed wykluczeniem i dyskryminacją? Dyrektor Małgorzata Klimczak nie odpowiedziała na te pytania. Wskazała jedynie, że - w związku z doniesieniami, że pikieta była nielegalna - "zostało wysłane do I Komisariatu Policji w Lublinie zapytanie, czy postępowanie przybyłych w dniu 4 listopada 2022 r. funkcjonariuszy było właściwe". 

TOK FM PREMIUM