Miał być blitzkrieg, a są sceny jak z "Wroga u bram". "U Rosjan wracają najgorsze koszmary II wojny światowej"
Rosyjskie wojska cały czas próbują dotrzeć do Kijowa. Miasto nękane jest nalotami od samego początku inwazji armii Władimira Putina, który rozkaz ataku wydał w czwartek 24 lutego. Do tej pory walki toczą się głównie na przedmieściach ukraińskiej stolicy i w otaczających ją miejscowościach. Jak przypominała Karolina Lewicka, prowadząca "Wywiad Polityczny" w TOK FM, Rosjanie spodziewali się witania z kwiatami i otwartej autostrady na Kijów. - A ugrzęźli. Do tego dochodzą informacje o starym sprzęcie, przeterminowanych racjach żywnościowych, brakach amunicji, paliwa - wyliczała dziennikarka TOK FM.
Zdaniem generała brygady Tomasza Drewniaka, byłego inspektora Sił Powietrznych, to dziwna historia. - Wydawało się, że Rosjanie po różnych doświadczeniach nabrali rozumu. A tutaj mamy powrót do najgorszych koszmarów z czasów II wojny światowej. Przypomina się film "Wróg u bram" o obronie Stalingradu. Tam radzieccy żołnierze tak szli w bój, że jeden dostawał naboje, a drugi karabin. Przypominają się te czasy - ocenił ekspert fundacji Stratpoints.
Wskazał, że zaskoczyły go takie "standardy" rosyjskiej armii, która sama siebie uważa za nowoczesną. - A nie umie zapewnić żołnierzom podstawowych potrzeb. To tylko źle świadczy o armii rosyjskiej. Bo tu nie chodzi tylko o rozmieszczenie jednostek. Cała sztuka polega na takim planowaniu, żeby zbudować odpowiednią siatkę zaopatrzenia, żeby wojsko mogło się przesuwać, atakować i osiągać cele - mówił generał Drewniak.
Jednocześnie zaznaczył, że na szczęście dla Ukrainy i całego świata dowództwo rosyjskiej armii na tym polu całkowicie zawiodło. - Źle zinterpretowali początkowe dane. Myśleli, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie. I mają z tym problem - wskazał. Podkreślił, że tak źle zaplanowanej operacji nie da się szybko naprawić. - Wsparcie nie weźmie się znikąd. To są ogromne ilości sprzętu, które trzeba ściągnąć z miejsc odległych o tysiące kilometrów. Na szczęście dla Ukrainy - podsumował gość TOK FM.