"Wiara w nieomylność Jarosława to być może ostatnia rzecz, która łączy wszystkich w PiS"
Jarosław Kaczyński tydzień w tydzień odwiedza kolejne miejscowości, by spotkać się z sympatykami, atakować naszych sąsiadów zza Odry, dzielić się przemyśleniami i diagnozami, które nie tylko bulwersują, ale są obraźliwe dla wielu grup. Jak opinia na temat niskiego przyrostu naturalnego w naszym kraju, za co - zdaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości - odpowiadają kobiety, bo "dają w szyję". Dowiedzieliśmy się też, że całkiem niedawno "ludzie zbierali po lasach kartofle zasadzane dla dzików przez leśników". Z tygodnia na tydzień lista kuriozalnych wypowiedzi jest coraz dłuższa. Ostatnio prezes PiS na spotkaniu z wyborcami w Nowej Soli mówił o lekarzach. - Pogoń za pieniądzem w tym środowisku jest jednak przesadna i będzie trzeba coś z tym zrobić - stwierdził. - Lekarz jest człowiekiem nie tylko pewnego zawodu, ale też misji. Tak jak na przykład ksiądz - dodał.
- Myśli to, co mu leży na sercu, a powie to, co mu ślina na język przyniesie. Ewidentnie od dłuższego czasu nie panuje nad przekazem. To są rzeczy, które są luźnymi strumieniami świadomości i bardziej odbiciem stanu umysłu niż przejawem jakiejś strategii - uważa prof. Jarosław Flis, socjolog i politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - To jest coś pomiędzy besserwisserstwem, że jestem mądrzejszy, a takim typowym dla Kaczyńskiego: wiem straszne rzeczy, ale wam nie powiem, tylko zasugeruję - mówił w rozmowie z tokfm.pl.
Zdaniem prof. Flisa mija się to z celem, jaki przyświeca podróżowaniu polityków po kraju, bo "to są rzeczy, którymi może on żyje, jego współpracownicy, natomiast to nie jest coś, co naprawdę leży na sercu zwykłym ludziom". - Raczej to wygląda na taki rytuał. To znaczy, że osobą najbardziej zadowoloną z tego wszystkiego nie mają być wyborcy, tylko sam prezes - ocenił ekspert.
PiS powinien schować Kaczyńskiego? "To mechanizm trochę dworski"
Nasz rozmówca wskazywał, że choć sam pomysł, by jeździć po kraju, stawiać na Polskę lokalną, jest słuszny i sprawdzony już przez PiS w poprzednich kampaniach, to prezes partii nie jest najlepszą osobą, która powinna się tym zajmować. - Jarosław Kaczyński się do tego nie nadaje. To jest mechanizm trochę dworski albo takiej deski ratunkowej. Głęboka wiara w nieomylność Jarosława to jest być może ostatnia rzecz, która łączy wszystkich w PiS-ie. W związku z tym nikt nie odważy się zaprotestować, żeby lider nie jeździł - mówił prof. Flis.
Podkreślił, że badania wskazują na to, iż Kaczyński ma więcej elektoratu negatywnego niż pozytywnego. Z najnowszego sondażu IBRiS-u wynika, że prezes partii rządzącej cieszy się zaufaniem jedynie 26 proc. Polaków. Zajmuje z kolei drugie miejsce w rankingu nieufności. Kaczyńskiemu nie ufa mu aż 59,7 proc. badanych. - On raczej mobilizuje przeciwników niż zwolenników. Prezydent i premier mają wyższe wskaźniki zaufania i wyraźnie niższe nieufności. W ostatnich kampaniach, które PiS wygrywał, jeździli przede wszystkim Duda i Morawiecki - wskazał ekspert. Prezydent i premier regularnie znajdują się w ścisłej czołówce polityków, którym Polacy ufają najbardziej.
Ale, jak zauważył prof. Flis, Morawiecki też ma wiele obowiązków, a do tego może nie być dobrze widziany przez partyjne doły. Bo przecież w PiS jest od niedawna. - Nie wiem, jak wypada w takich spotkaniach bezpośrednich Elżbieta Witek, ale wydaje się, że jeśli się chce pokazać, że to sprawa ważna, to zostaje tylko prezes - przyznał ekspert z UJ.
Przez wypowiedzi Kaczyńskiego "wrogowie mają trochę uciechy, a część zwolenników jest trochę zakłopotana". W ocenie naszego rozmówcy cała sprawa szkodzi partii Kaczyńskiego. - Jeśli jest się w roli przywódcy i naczelnika państwa, to powinno się przynajmniej panować nad przekazem - podkreślił.
"PO nie ma pomysłu. Wilanów jest jej bliższy niż Końskie"
Choć co tydzień barwnych cytatów, zaskakujących diagnoz i zaatakowanych przez prezesa PiS przybywa, to partia rządząca cały czas może liczyć na wysokie poparcie. Ale gdy w grę wchodzi przeliczenie na mandaty, to Zjednoczona Prawica bez wsparcia Konfederacji ewidentnie może mieć kłopoty z uzyskaniem większości w Sejmie. A Konfederaci coraz częściej w sondażach lądują poniżej 5 proc.
Czy opozycja nie potrafi więc wykorzystać wpadek prezesa PiS? Według socjologa zajęta jest teraz innymi problemami, przede wszystkim tym, jak ułożyć się wewnętrznie.
Oczywiście najwięcej uwagi przykuwa największa partia opozycyjna, czyli Platforma Obywatelska. Prof. Flis ocenił, że partia Tuska "wpisuje się w logikę rywalizacji bardziej sejmowej". - Twitter, wszystkie "kawy na ławę", to jest coś, co interesuje ich znacznie wyraźniej. I też dość łatwo dają się wypuszczać na różne spory. Wygląda więc na to, że z jednej strony PO nie ma pomysłu, a z drugiej ma tak mocną pozycję, że przyćmiewa wszystkie pozostałe partie - stwierdził.
Rozmówca tokfm.pl podkreślił, że PiS zaś "zawsze stawiał na Polskę lokalną i to jest jego przewaga". - Jednym z głównych atutów Prawa i Sprawiedliwości jest wygrywanie napięcia tożsamościowego w Polsce, pomiędzy tzw. warszawką i resztą kraju. To jest oczywiście możliwe wyłącznie dlatego, że główny nurt opozycji, czyli Platforma postanowiła się przekształcić w Unię Wolności. Czyli partię, której Wilanów jest znacznie bliższy niż Końskie - wskazał prof. Flis.
"PiS próbuje wrócić do większości"
Podczas objazdów po kraju prezes Kaczyński odwołuje się raczej do tożsamości, niż do szerszych problemów np. ekonomicznych. Upodobał sobie np. wyśmiewanie osób transpłciowych. - Kwestie obyczajowe to jedna z głównych osi podziału politycznego. A PiS zawsze był po stronie większości i ją wygrywał - podkreślił socjolog. Jak zauważył, zmieniło się to jednak dwa lata temu. - Było tak do momentu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Bo wtedy się nagle okazało, że jest w mniejszości. Zwolennicy tzw. kompromisu aborcyjnego i wolności wyboru zdecydowanie przeważali nad zwolennikami zaostrzenia polityki antyaborcyjnej w Polsce. I teraz, podejmując inne kwestie obyczajowe takie jak rodzina, PiS próbuje wrócić do większości - ocenił ekspert.
Nasz rozmówca zwrócił uwagę, że pojawia się pytanie, czy partii rządzącej to się udaje, a na ile sposób, w jaki to robi, uderza w najbardziej umiarkowanych konserwatystów w Polsce. Jak stwierdził prof. Flis, możliwe jest, że pogarsza sytuację, z którą chciał się rozprawić. Bo powoli wahadło sympatii politycznych przechyla się w drugą stronę. - Szkody są ewidentne, jak się popatrzy na sondaże. Bo to wszystko, o czym obóz postępu marzył przez minione 25 lat teraz, za sprawą rządu PiS, się rzeczywiście staje - mówił prof. Flis.
Opinia społeczna powoli przesuwa się bowiem w lewo. - Wyrównują się proporcje pomiędzy zwolennikami prawicy w polskim rozumieniu i lewicy w polskim rozumieniu. I to jest rzeczywista porażka PiS-u. Dla części społeczeństwa to jest duży problem - wskazał. - I teraz odzyskanie tych wyborców, dla których ważne są tradycyjne wartości, przez pokazanie, że druga strona się zradykalizowała i to usprawiedliwia nasze zradykalizowanie, to jedno z możliwych kół ratunkowych Prawa i Sprawiedliwości - podsumował socjolog.
-
Netanjahu zrobił krok w tył ws. reformy sądów. "To może być tylko taktyczna przerwa"
-
"W Pałacu Elizejskim trwa gorączka". Francja w ogniu protestów. Czy Macron zrezygnuje z reformy?
-
Tak wielu wakatów w policji jeszcze nie było. Ekspert ostrzega przed prostymi receptami. "To będzie tragiczne"
-
"Miał kiepską rękę do ludzi". Hołownia szczerze o Janie Pawle II. "Menadżerem był fatalnym"
-
Błażej Kmieciak rezygnuje z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii
- Wielkanoc w cieniu inflacji. "Większość z nas została zmuszona do mocnego złapania się za kieszenie"
- To nie broni jądrowej Putina należy się bać. Gen. Komornicki wskazuje "największe zagrożenie" dla Polski
- "Sukcesja" to "brutalna diagnoza" naszych czasów. "Liczą się pieniądze i władza, reszta to kwiatek do kożucha"
- Finlandia krok bliżej NATO. Węgierski parlament podjął decyzję
- Przegląd prasy: zrozumieć upadek Silicon Valley Bank. Słówka i zwroty z newsów z CNN czy CNBC