Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"

Roboty kuchenne mogą być niewielkie, ale kosztowne. Bywają proste jak sitko czy wałek do ciasta lub zaawansowane technologicznie jak Thermomix. Co o tych drugich myślą zwolennicy i przeciwnicy drogiego sprzętu? Jak często i do czego wykorzystują je ci, którzy zdecydowali się wydać krocie na robota kuchennego? Czy to możliwe, że wielofunkcyjne roboty podłączane do internetu - o których mówi się, że same gotują - będą kiedyś tak powszechne w domach, jak lodówka, pralka czy odkurzacz?

Najdroższy na rynku inteligentny robot gotujący — Thermomix kosztuje około 6 tys. zł. Jego odpowiedniki sprzedawane przez Lidl i Biedronkę to wydatki rzędu — odpowiednio - 2,5 tys. oraz 2 tys. zł. Mimo ceny, grono właścicieli Thermomiksów cały czas się powiększa. Jak informuje Wojciech Ćmikiewicz, dyrektor generalny Vorwerk Polska szczególnie intratnym dla firmy okresem była pandemia. - W czasie pandemii i lockdownu, gdy zostały zamknięte restauracje, wiele osób powróciło do domowego gotowania posiłków, wypiekania chleba i przygotowywania przetworów odkrywając i doceniając możliwości, jakie daje wielofunkcyjne urządzenie Thermomix. Wpłynęło to na wzrost zainteresowania urządzeniem i przełożyło się na wzrost sprzedaży i usług oferowanych przez Vorwerk Polska -  wyjaśnia Ćmikiewicz. O Thermomiksie rozmawiam z tymi, którzy już go kupili, lub zarzekają się, że nigdy tego nie zrobią. A fenomen robota za 6 tys. zł analizuje i komentuje dla TOK FM socjolog prof. Michał Wróblewski z Instytutu Socjologii UMK.

Nowoczesne urządzenie czy kosztowny gadżet?

- Ludzie mają w naturze ułatwianie sobie życia. - tłumaczy Anna, przedstawicielka Thermomixa — Czy dzisiaj wyobrażamy sobie, że zamiast wstawić pranie do pralki, wyjmiemy balię, tarę i będziemy prać jak nasze prababcie, albo chcąc mieć masło ze śmietany, kupimy sobie drewnianą maselnicę i będziemy co drugi dzień ręcznie ubijać masło? - dopytuje moja rozmówczyni. 

Innego zdania jest Piotr, który uważa, że dla każdego, kto wie, do czego służy garnek i patelnia oraz czym się różni smażenie od gotowania, posiadanie takiego urządzenia jest zbędne.

- Droga zabawka do odmierzania porcji składników — ocenia, ale jednocześnie dodaje, że niegotujący singiel mógłby bardzo dobrze wykorzystać taki sprzęt, zadziwiając swoje kolejne dziewczyny.

Marcin podkreśla, że wrzucenie składników do maszyny podłączonej do internetu nie ma nic wspólnego z gotowaniem.

- To odczłowieczanie gotowania — bez grama emocji, ludzkich przeżyć, doświadczeń. Sztuczna inteligencja przemieli i wypluje — twierdzi i porównuje gotowanie w Thermomixie do…. przygotowywania posiłków w przedszkolu.

- Kucharki wrzucają do garnków składniki i w całym procesie ważniejsze staje się to, żeby danie miało określoną ilość kalorii, niż to, żeby chętnie zjadły je dzieci - pomimo  takiej opinii i on uważa, że korzystanie z robota ma swoje zalety — To dobry mikser, lubię gotować, ale niekoniecznie muszę chcieć przez 40 min wyrabiać ciasto.

Do czego służy Thermomix, czyli historia pokazów domowych

Moi rozmówcy zwracają uwagę, że urządzenia nie można kupić w sklepie. Niektórzy przyznają, że zniechęcała ich do zakupu konieczność spotkania się z przedstawicielem firmy i uczestnictwa w pokazie gotowania, bo jedynym oferowanym przez producenta modelem sprzedaży, jest tzw. sprzedaż bezpośrednia, poprzedzana prezentacją sprzętu w domach potencjalnych klientów. 

-  Zawsze bałam się modeli sprzedaży MLM (chodzi o Multi Level Marketing, choć to nie to samo co sprzedaż bezpośrednia — przyp. redakcji), a tu nagle miałam z nim do czynienia — opowiada mi Justyna.  - Nasza „agentka" była hiperaktywna, zasypywała mnie SMS-ami, dołączyła mnie do grupy dla Termomiksiarzy, po miesiącu byłam tym bardzo przytłoczona. Chciałam po prostu kupić urządzenie, a tymczasem wymuszono na mnie przeprowadzenie prezentacji, mimo że jej nie chciałam, ani nie potrzebowałam. Byłam też od razu rekrutowana do sprzedawania Thermomixa. - wspomina.

Dla firmy pokazy są kluczowe, bo zdaniem Anny, aby docenić kosztownego robota, należy poznać jego możliwości. I nie wystarczy przeczytać instrukcji, trzeba wziąć udział w pokazach gotowania. 

Wpływ prezentacji na sprzedaż firma przetestowała na innym swoim produkcie — odkurzaczu wprowadzonym na rynek w latach 30. XX w —  doświadczenia w sprzedaży bezpośredniej producent zbiera więc od ponad 100 lat. 

_

Jest rok 1883 gdy bracia Carl i Adolf Vorwerk zakładają w niemieckim mieście Wuppertal, firmę produkującą dywany i tkaniny obiciowe. Z czasem firma zaczyna produkować napędy do gramofonów. Niedługo później, gdy coraz większą popularnością zaczyna się cieszyć radio, a zainteresowanie gramofonami spada, Vorwerk opracowuje swój pierwszy odkurzacz, na bazie silnika od gramofonu. Urządzenie nie cieszy się jednak wielkim zainteresowaniem klientek, a jego twórcy stwierdzają, że powodem może być to, że panie domu po prostu nie wiedzą, do czego służy. Decydują więc o wprowadzeniu prezentacji działania odkurzacza w domach klientów i od razu sprzedaż rusza. 

6 tysięcy plus... abonament. "Byłoby fajnie gdyby o tym mówili"

Robot nie tylko szatkuje, miesza i gotuje. Podłączenie do internetu daje możliwość korzystania z dużej bazy przepisów. Pod jednym warunkiem.

- Szkoda, że sprzedawcy nie wspominają, że żeby mieć do niej dostęp trzeba płacić abonament — skarży się Krzysztof i wyjaśnia, że tylko przez pierwsze pół roku korzystania z urządzenia, dostęp do przepisów jest bezpłatny. Po tym czasie, nagle okazało się, że okres bezpłatny skończył się i odtąd, żeby dalej korzystać, musi opłacać abonament. Jak można przeczytać na grupach zrzeszających posiadaczy Thermomixa w mediach społecznościowych, w 2023 roku subskrypcja kosztuje 199 zł rocznie. 

- Nie ma „praktyki" nieinformowania. Dodatkowo nie ma czegoś takiego jak „niewygodna" informacja – tak po prostu jest, że abonament jest płatny – wyjaśnia moja rozmówczyni sprzedająca roboty i dodaje, że po wygaśnięciu bezpłatnej subskrypcji, klient sam decyduje o dalszym sposobie korzystania i nie musi jej opłacać.

Inna klientka — Natalia nie widzi niczego dziwnego w tym, że po zapłaceniu za urządzenie, opłaca jeszcze abonament. Tłumaczy, że podobnie jest w przypadku telefonu, nie wystarczy go kupić, żeby w pełni z niego korzystać. Czymś powszechnym jest, że wykupuje się też abonament telefoniczny. 

Papki nie tylko dla najmłodszych

Natalia na zakup Thermomixa zdecydowała się dwa lata temu, po urodzeniu córeczki.

- Chciałam moc gotować dla niej same zdrowe rzeczy — łatwo i szybko. Zupy, puree, dania na parze — dla młodej mamy nie bez znaczenia była też wygoda i oszczędność czasu. - Nastawiam zupę i wychodzę z nią (córeczką — przyp. redakcji) na spacer. Samo się gotuje. Samo wyłącza. Nie musisz stać nad tym. Mieszać. Pilnować.

Małgosia, która kupiła urządzenie najpierw dla siebie, a rok później dla córki, używa go niemal codziennie, ale przyznaje, że tylko do ciast w pełni wykorzystuje jego funkcje.

- Obiady gotuję samodzielnie, mam na to czas i lubię tak gotować. Natomiast moja córka, która ma dwoje dzieci i jest czynna zawodowo, zabiera go ze sobą nawet na urlop — opowiada.

O tym, że sprzęt ułatwia gotowanie posiłków dla dzieci dużo się słyszy. A zabieranie go ze sobą na wakacje z maluchami, wcale nie jest rzadkością. Kiedyś wyjeżdżając na wczasy na Mazury czy w góry, matki zabierały ze sobą grzałkę, dziś poza czajnikiem pakują Thermomix, który jest gwarantem nie tylko szybkiego posiłku, ale i znacznych oszczędności. Charakterystyczny warkot słychać w większości przyczep, stacjonujących latem na campingach na Półwyspie Helskim. - Kupienie produktów i przygotowanie ich w Thermomiksie jest o wiele tańsze niż stołowanie się w nadmorskich restauracjach - przyznaje Łukasz, który nad polskim morzem spędza latem z rodziną 3 tygodnie. 

Czy jednak wygoda użycia robota nie powoduje, że czasem mniej istotne stają się smak, konsystencja czy różnorodność potraw? 

- Odkąd mamy taki sprzęt, żona serwuje mi wyłącznie papki — skarży się Robert.Czasem brakuje mu zwykłej kuchni, tradycyjnego gotowania i potraw wymagających gryzienia.

"Justyna głównie robi w tym leczo"

Większość moich rozmówców na pytanie, jak często wykorzystują sprzęt, za który tak dużo zapłacili, z reguły odpowiada, że naprawdę często. Agnieszka gotuje codziennie, Wiesia ma go od 8 lat i używa kilka razy w tygodniu. Są tacy, którzy nawet jeśli nie przygotowują w nim całych dań, to odmierzają składniki, robią własną mąkę czy wyrabiają ciasto.

- Justyna głównie robi w tym leczo i czasem miksuje parmezan — zdradza Krzysztof i wyjaśnia, że sam w urządzeniu odmierza ilości odczynników do wywoływania zdjęć.

- Najczęściej zagniatam ciasto, mielę, gotuję zupy i sosy. Nie do końca jest tak, jak mówił Krzysiek, ale z pewnością nie wykorzystuję jego potencjału. - prostuje Justyna.

Gotowanie zup, wyrabianie ciasta, a także szatkowanie warzyw czy przygotowywanie składników na pasztety, to powszechne sposoby wykorzystywania robota, o których słyszę.

Spotkałam też wielkich miłośników Thermomixa, którzy wypowiadają się o nim jedynie pochlebnie. 

- "Nie wyobrażam sobie gotowania bez niego" "Moje życie się odmieniło", "To mój najlepszy pomocnik w kuchni", "Myślałam, że to ściema" - otrzymuję kolejne opinie od znajomych użytkowniczek zafascynowanych urządzeniem. 

Dla Anny Thermomix to nowoczesny powrót do tradycji. - Coś, co kiedyś robiły nasze prababcie, co zajmowało dużo czasu i trzeba było się tego długo uczyć pod ich czujnym okiem, teraz zrobimy za pomocą jednego urządzenia. - według niej posiadanie Thermomixa, nakręca też  panująca moda na zdrowe, domowe gotowanie. - Każdy może być szefem kuchni, nawet ten, kto do tej pory przypalał przysłowiową wodę na herbatę - uważa Anna. 

Robot kuchenny — zabawka dla męża i dzieci?

Gotowe odpowiedzi na pytania "co ugotować dziś na obiad?" i "jak zdrowo żywić rodzinę i karmić dzieci?", które mogą otrzymać użytkownicy inteligentnych robotów kuchennych, to najczęściej podawane powody ich zakupu.

Jednak — na co zwraca uwagę Agata — gadżety w kuchni przyciągają do niej także męża i dzieci. A to — jak twierdzi moja rozmówczyni — ma wpływ na czas, jaki w kuchni spędzają kobiety. Dzięki nowoczesnym sprzętom chętniej w przygotowywanie posiłków angażują się domownicy. 

Nastoletnie dzieci Agaty, które nigdy wcześniej nie wzięły do ręki patelni, od pojawienia się Thermomixa w domu, przygotowują posiłki, a jedno z nich rozwinęło w sobie prawdziwą pasję do gotowania.

Justyna, inwestując w modny gadżet, liczyła na to, że jej mąż zacznie częściej gotować. I choć akurat w tym przypadku tak się nie stało, to inne rozmówczynie potwierdzają, że ich mężowie, zwłaszcza miłośnicy nowinek technologicznych, częściej spędzają czas w kuchni. Zaczęli nawet rozmawiać o składnikach pasztetu oraz czasie wyrabiania kruchego ciasta.

Mimo, że użytkowniczki widzą w korzystaniu z Thermomixa okazję do włączania w gotowanie domowników, zdaniem prof. Michała Wróblewskiego, socjologa z Instytutu Socjologii UMK korzystanie z tego typu sprzętów stoi w sprzeczności z tradycyjnym gotowaniem, nastawionym na doświadczenie wspólnotowe. Według socjologa, podobnie stało się z więzotwórczym praniem, po tym gdy rozpowszechniły się pralki. Jego zdaniem dzięki automatyzacji, nie jest już konieczne, aby posiłki przygotowywało kilka osób, a to pozbawia gotowanie charakteru społecznego. Ekspert zwraca też uwagę, że wielofunkcyjne roboty typu Thermomix pozbawiają przygotowywanie jedzenia ważnej funkcji, związanej z osobistą ekspresją i kreatywnością, a także wyrazu troski o drugą osobę, gdy gotujemy dla kogoś dokładnie tak, jak ten ktoś lubi. 

- W kontekście jedzenia ważne jest ponadto swego rodzaju majsterkowanie, czyli eksperymentowanie z przepisami, czy wymyślanie własnych receptur. Thermomix, chociaż nie ogranicza możliwości takiego majsterkowania, to jednak z powodu łatwości użycia zaprogramowanych przepisów sprzyja bardziej „leniwemu", odtwórczemu gotowaniu - mówi prof. Wróblewski i podkreśla, że Thermomix upraszcza społeczny charakter jedzenia, bo sprowadza gotowanie do powtarzalnego algorytmu.

Cały blat Thermomixsów

Użytkownicy wielofunkcyjnych robotów zwracają uwagę, że wadą urządzeń jest objętość naczyń.  Swobodnie mogą z nich korzystać jedynie nieduże rodziny, te większe, rozdrabnianie warzyw na surówkę, czy przyrządzanie dań muszą dzielić na porcje.

Nie przeszkadza to jednak w tym, że z robotów korzystają także restauracje, w których produkowane są przecież duże ilości porcji.

- W pandemii robiłem materiał o gastronomii. Korzystając z tego, że nie było gości w restauracjach, mogłem krzątać się po kuchni. I w każdej był Thermomix — opowiada mi Krzysztof. W jednej z większych widział kilka Thermomixów ustawionych na blacie jeden obok drugiego. Do tego wszystkie nosiły ślady częstego użycia.

Szefowie kuchni oczywiście nie muszą używać ich po to, żeby inspirować się przepisami, czy pewniej poczuć w roli kucharzy. 

Inaczej, prywatni właściciele robotów. Osoby, które na co dzień nie czują się pewnie w kuchni, i które gotowanie stresuje, podkreślają, że robot zdejmuje z nich odpowiedzialność. A wysoka cena, jaką decydują się zapłacić, to — jak zauważa Marcin - "zdrowa wycena czasu i emocji".

H2. Kosztowny bilet do klasy średniej i oznaka statusu społecznego

Każdego z moich rozmówców zapytałam, czy uważa że posiadanie tak kosztownego i nowoczesnego sprzętu jest nobilitujące i czy zależało im na dołączeniu do społeczności Termomiksiarzy. Czy chcieli znaleźć się w elitarnej grupie wtajemniczonych jak nowocześnie gotować? Wszyscy zaprzeczyli i  podawali powody, o których wcześniej wspomniałam.

Jednak prof. Michał Wróblewski jest zdania, że korzystanie z Thermomixa to mimo wszystko wyraz przynależności do określonej klasy społecznej i manifestacja statusu społecznego.

- Z jednej strony chodzi o cenę Thermomixa – nie każdego na niego stać, a wiec posiadając go, pokazujemy, że dobrze nam się powodzi. Z drugiej, Thermomix jest powabną technologią, synonimem nowoczesności i rozwoju (podobnie jak kiedyś takim symbolem była pralka czy lodówka), a są to wartości ważne dla klasy średniej - wyjaśnia prof. Wróblewski. 

Zdaniem eksperta Thermomix idealnie wpisuje się w relacje społeczne późnego kapitalizmu, których główną osią pozostaje praca i wydajność. 

- Szybkie tempo życia codziennego i skoncentrowanie na osobistym sukcesie znacząco zawężą czas, którym dysponujemy w ciągu dnia. Automatyzacja tak prozaicznej czynności jak gotowanie, wydaje się być w tym kontekście bardzo pożądaną innowacją, wychodzącą naprzeciw tym, którzy z gotowania zrezygnować nie chcą, a pragną jednocześnie maksymalnie wydajnie gospodarować własnym czasem - tłumaczy fenomen Thermomixa ekspert. 

Źródła: Vorwerk.com, Wikipedia.org

TOK FM PREMIUM