''Koszmar, gdy ktoś ci mówi, że wynajmie mieszkanie tylko białym"
Przemyśl to miasto, przez które przewinęło się tysiące uchodźców i uchodźczyń wojennych z Ukrainy. Przyjeżdżali pociągami i najczęściej jechali dalej - do innych polskich miast albo na zachód Europy. Dużą grupę stanowiły rodziny romskie, najczęściej wielodzietne, też uciekające przed wojną.
Z danych Komisji Europejskiej z kwietnia 2022 roku wynika, że Ukrainę - w obliczu wojny - opuściło około 100 tysięcy Romów i Romek. Przemyśl otworzył się na pomoc uchodźcom, ale nie wszystkim. Na naszym portalu kilkakrotnie pisaliśmy o dyskryminacji ukraińskich Romów i o tym, że traktowano ich gorzej niż innych.
- Po wybuchu wojny pomagaliśmy m.in. osobom z Nepalu, Pakistanu, z Syrii. Wiedzieliśmy, że one są w Polsce najbardziej dyskryminowane. Gdy przyjechali Romowie, sytuacja była taka sama. Nie mogliśmy znaleźć dla nich miejsca do spania. Nie mogliśmy znaleźć autokaru, by można ich było przewieźć do któregoś z ośrodków. Były zresztą miejsca, które wprost odmawiały pomocy ze względu na to, że chodziło o Romów - mówi Izabela Jaśkowiak, aktywistka pochodzenia romskiego, prezeska Romskiego Stowarzyszenia Oświatowego Harangos. To ona - wspólnie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich - prowadziła interwencję dotyczącą dyskryminacji społeczności romskiej w Przemyślu.
- Pamiętam interwencje z Izą. Gdy widziałam, jak wpuszczano romskie matki do pokoju, by nakarmiły dziecko, podczas gdy wszystkie inne dzieci tej matki miały czekać na ulicy, pytałam Straż Graniczną, jak można pozwalać na dzielenie ludzi? Mówiłam wprost, że to zachowania rasistowskie, hańba i coś, do czego nie wolno w Polsce dopuszczać - wspomina dr Hanna Machińska, była zastępczyni RPO, działaczka na rzecz praw człowieka.
Dziś wcale nie jest lepiej
Jak mówi Joanna Talewicz, prezeska Fundacji w Stronę Dialogu, dziś wcale nie jest lepiej. Przez kilka ostatnich miesięcy jej organizacja próbowała znaleźć mieszkanie dla siedmioosobowej romskiej rodziny. - Mamy dla nich pieniądze na wynajem, mamy dokumenty, byli z nami przedstawiciele organizacji międzynarodowych, w tym UNICEF, którzy chcieli tę rodzinę uwiarygodnić. Gdy myśleliśmy, że już się udało i cieszyliśmy się z tego, następnego dnia właścicielka mieszkania zadzwoniła i powiedziała, że jednak nie. Rodzinie romskiej nie wynajmie. To jest koszmar - załamuje ręce Talewicz. Jak podkreśla, rodzina jest samowystarczalna, dzieci chodzą do szkoły. Potrzebny jest zwyczajny dach nad głową.
- Nigdy nie sądziłam, że doczekam takiego momentu, w którym wprost, w twarz, będzie się nam mówić, że nie wynajmiemy mieszkania tej rodzinie, bo to osoby romskiego pochodzenia. Albo mieszkanie wynajmiemy tylko "białej rodzinie". To też ostatnio usłyszeliśmy - opowiada dalej prezeska fundacji. Jak dodaje, organizacja bierze na siebie pełną odpowiedzialność za rodzinę. Jest też gotowa zapłacić kaucję za mieszkanie. To jednak niewiele zmienia.
Jak podkreśla, niejednokrotnie jest tak, że fundacja dostaje sygnał z ośrodka, w którym przebywają uchodźcy, że ma czas np. do końca września na ich zabranie, bo ośrodek zbiorowego zakwaterowania przestaje działać. - Co my mamy wtedy zrobić? Doprowadzamy do sytuacji, w której setki osób będą w kryzysie bezdomności. Nie jesteśmy bowiem w stanie przebić muru, który jest związany z naszymi uprzedzeniami i stereotypami na temat Romów - twierdzi nasza rozmówczyni. - Tu nie chodzi o kwestie finansowe, kwestie jakiegoś niedostosowania czy cokolwiek innego. To są rodziny, które często nie różnią się niczym od wielu polskich rodzin - zapewnia.
Romowie z Ukrainy w Polsce
Fundacja "W stronę dialogu" opublikowała raport pt.: "To nie są uchodźcy, tylko podróżnicy. Sytuacja romskich osób uchodźczych w województwie podkarpackim 2022-2023". Wynika z niego, że obecnie w Polsce przebywa kilkadziesiąt tysięcy Romów z Ukrainy, w znacznej większości pozbawionych wystarczającego wsparcia systemowego oraz - częściowo lub całkowicie - odizolowanych od infrastruktury pomocowej.
"Miesiącami na głównym dworcu w Przemyślu funkcjonował tzw. romski korytarzyk, a matki z dziećmi spały na ziemi, pomimo obecności organizacji międzynarodowych czy sztabu kryzysowego, a także interwencji Biura Rzecznika Praw Obywatelskich" - czytamy w raporcie. Jego autorzy wskazują, że "dzieci romskie określano jako te, które 'mają wszy' albo kradną", a cała społeczność spotyka się z całą gamą wykluczających zachowań (z raportem można się zapoznać na stronach Fundacji "W stronę dialogu").
Jak dodaje Izabela Jaśkowiak, coraz więcej NGO-sów rozumie, czym jest dyskryminacja i kim są Romowie. - Zmieniło się nastawienie niektórych organizacji i niektórych ośrodków. Dzięki działaniom naszych romskich aktywistów, którzy w tych ośrodkach przebywali, udawało i udaje się pomóc. Nasi aktywiści czasami byli mediatorami - między społecznością większościową a Romami z Ukrainy albo między ukraińską społecznością romską a polską - te relacje bywają różne. Na pewno w wielu sytuacjach to nasi aktywiści służyli i dalej służą pomocą - dodaje Jaśkowiak, która została tegoroczną laureatką Nagrody im. Olgi Kersten-Matwin, wręczanej w Fundacji Batorego.
-
Jacek Żakowski ma pomysł na nowego lidera PiS. "Najbardziej błyszcząca gwiazda"
-
Podręcznik stygmatyzujący osoby LGBT+. "W trybie natychmiastowym wstrzymujemy"
-
Hołownia bryluje, ale ekspert ostrzega. "Dwie pastyleczki bromu"
-
Co dalej z policją przed domem Kaczyńskiego? Przyszły wiceminister ma inny pomysł
-
Kogo wyprosił Hołownia? Były minister zdradził tożsamość "intruza"
- Popchnął dwie osoby pod pociąg metra. Policja szuka mężczyzny i pokazuje nagranie
- "Instytucja dla pieniędzy". Grube miliony na ostatnią chwilę na muzeum w Chełmie. Dotarliśmy do umowy
- Donald Tusk po spotkaniu z przyszłymi ministrami. Jakie będą pierwsze decyzje?
- Tragiczny wypadek w Stalowej Woli. Tir uderzył w budynek, runęła ściana
- Samorządowcy mają dla Tuska długą listę spraw do załatwienia. "Liczymy na zmianę"