"ZUS, opłaty, podatki. Wszystko poszło w górę". Rzemieślnicy ledwo wiążą koniec z końcem. Radny ma na to pomysł

Anna Gmiterek-Zabłocka
Pandemia, inflacja i kryzys gospodarczy wykańczają rzemieślników. W Lublinie już zniknęły zakłady zegarmistrzowskie czy kaletnicze. By temu przeciwdziałać i by zadbać o tzw. ginące zawody, radny Marcin Nowak z Lublina, wiceprzewodniczący Rady Miasta, proponuje stworzenie specjalnego systemu grantowego.
Zobacz wideo

Tomasz Okoń od ponad 30 lat prowadzi zakład naprawy przedmiotów zabytkowych, artystycznych i kolekcjonerskich. Jak sam mówi, pracy ma bardzo dużo, bo coraz częściej ludzie wolą naprawić niż kupić nowe. Odnawia więc meble, zabawki, przedmioty domowego użytku czy rodzinne pamiątki. Pandemia i obecny kryzys gospodarczy spowodowały jednak, że mimo dużej ilości pracy coraz trudniej związać mu koniec z końcem.

- Wszystko poszło w górę: ZUS, opłaty za prąd, podatek od nieruchomości, czynsz. Dziś miesięcznie muszę mieć tylko na to 4 tysiące złotych. Czyli jeśli miesięcznie zarobię 8 tysięcy złotych, to zostaje mi na życie zaledwie najniższa krajowa. Nigdy tak nie było. Nigdy - mówi TOK FM pan Tomasz. 

Zakład Tomasza Okonia, rzemieślnika z LublinaZakład Tomasza Okonia, rzemieślnika z Lublina Fot. Anna Gmiterek-Zabłocka/ Radio TOK FM

Wiceprzewodniczący rady w Lublinie Marcin Nowak chce, by miasto pomogło finansowo rzemieślnikom. Stąd pomysł na stworzenie dla nich systemu grantowego. "Sytuacja wywołana pandemią i rosnącą inflacją, mocno uderzyła w lubelską branżę rzemieślniczą, powodując zamknięcie przez wielu z nich swoich warsztatów i pracowni. Ci, którzy wciąż funkcjonują na rynku, bardzo często rozważają zakończenie swojej działalności wobec rosnących kosztów i braku właściwych rozwiązań pomocowych" - pisze radny w interpelacji do prezydenta Lublina. 

Proponuje, by w ramach procedury konkursowej stworzyć dla rzemieślników system grantów po kilkanaście tysięcy złotych każdy. W ramach grantu rzemieślnicy mogliby organizować np. zajęcia edukacyjne dla dzieci z przedszkoli i szkół, by pokazywać im ginące zawody szewca, kaletnika, zduna czy zegarmistrza.

- To jest super pomysł, doskonała inicjatywa. Od lat zabiegam o jakąś pomoc dla rzemieślników, zwłaszcza że tutaj w Lublinie już niewielu nas zostało - komentuje w rozmowie z nami pan Tomasz. 

Zakład Tomasza Okonia, rzemieślnika z LublinaZakład Tomasza Okonia, rzemieślnika z Lublina Fot. Anna Gmiterek-Zabłocka/ Radio TOK FM

- Chcemy, aby został opracowany kompleksowy program, gdzie przedstawiciele lubelskiej branży rzemieślniczej mogliby aplikować o te środki. Musieliby się wykazać długotrwałością działania na tym polu, bo chodzi tutaj przede wszystkim o pomoc dla osób, które od pokoleń czy od dziesięcioleci zajmują się tą działalnością. Mają certyfikaty i inne dokumenty - wyjaśnia radny Nowak.

Przywołuje przy tym granty przyznawane działkowcom. - Chodzi o to, aby na wzór grantów i procedury konkursowej stworzonej dla osób, które reprezentują Rodzinne Ogródki Działkowe, taki sam program uruchomić w kontekście rzemieślników, na ich działalność edukacyjno-szkoleniową. To byłoby dla nich duże wsparcie - dodaje Nowak. 

- Dzięki takim inicjatywom dzieci dowiedziałyby się, że jest ktoś taki jak zdun bądź kaletnik i że można być krawcową. Czy to nie jest ekologiczne - odzyskiwać i naprawiać to, co mamy w naszych domach? To warte rozważenia - mówi Magdalena Chojnacka, przewodnicząca Rady Dzielnicy Śródmieście w Lublinie. 

- Ulica Lubartowska czy Kowalska od dawna były kojarzone z tego typu działalnością rzemieślniczą, a tylko w ciągu kilku lat zniknął zegarmistrz czy kaletnik. Dlatego w mojej ocenie to ważne, by wspierać tych ludzi i by wspierać tą tożsamość Lublina. To byłoby też ciekawe dla turystów - zobaczyć, jak ostrzy się noże na ulicy Wodopojnej - mówi Michał Makowski, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Stare Miasto.  

Jak Nowak podaje, że sprawę zna już wiceprezydent miasta Artur Szymczyk. - Teraz czekam na odpowiedź na moją interpelację. Liczę, że prezydent przyłączy się do mojego wniosku - mówi Nowak. Chce, by miasto znalazło na ten cel w ciągu roku 200 tysięcy złotych. 

TOK FM PREMIUM