"Nie ma wakacji od praw kobiet" - protesty przed biurami PO, PiS i Nowoczesnej
W Warszawie, jak relacjonowała reporterka Radia TOK FM Agnieszka Rogal, przed biurem PO zebrało się kilkaset osób.
W Lublinie w manifestacji wzięło udział ok. 100 osób. Wśród nich byli ci, którzy zbierali podpisy, pod obywatelskim projektem liberalizacji przepisów antyaborcyjnych. I nie kryli rozczarowania postawą posłów partii opozycyjnych.
Demonstrację - jak informuje Anna Gmiterek-Zabłocka - zakłócili przedstawiciele środowisk pro-life, skandując 'Nie zabijaj". W grupie był też mężczyzna z napisem White Power i krzyżem celtyckim.
Gdy dyrektor biura poselskiego Joanny Muchy podszedł do policjantów, z prośbą o interwencję, usłyszał, że ... nie znają angielskiego.
Projekt komitetu Ratujmy Kobiety nie trafił do dalszych prac sejmowych, bo zabrakło głosów posłów opozycji. Wśród polityków PO i Nowoczesnej, którzy nie poparli skierowania projektu do komisji, były też posłanki, które brały udział w Czarnych protestach. Wtedy przedstawiały się jako obrończynie praw kobiet.
"Nie potrzebujemy teraz opozycji i jej przeprosin, nie potrzebujemy polityków i polityczek, nie potrzebujemy tej medialno–politycznej papki, która doprowadziła nas do miejsca, w którym jesteśmy. Do piekła kobiet. Potrzebujemy Ciebie, Polsko" - napisali organizatorzy środowej akcji.
W stolicy marsz organizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet wyruszył spod biura Platformy Obywatelskiej, przy ul. Wiejskiej.