Sędziowie z Iustitii twierdzą, że uchwała SN ws. wyboru Andrzeja Dudy jest nieważna. Podają argumenty

Sędziowie ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia wskazują, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w całości została powołana przez prezydenta na wniosek upolitycznionej neo-KRS. To zasadniczy powód nieuznawania podejmowanych przez nią decyzji.
Zobacz wideo

W poniedziałek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w pełnym składzie orzekła o ważności wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta. Zdaniem sądu żadne z zasygnalizowanych uchybień nie daje podstaw do kwestionowania wyniku wyborów.

Sędziowie ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia wskazują, że decyzja jest nieważna, bo zasiadają w niej sędziowie z neo-KRS. Według nich przesądził o tym Sąd Najwyższy w uchwale trzech połączonych izb. Piszą również, że Izba ta w "całości została powołana przez prezydenta na wniosek neoKRS, mimo zakazu wydanego przez Naczelny Sąd Administracyjny w związku z zadaniem pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, które wkrótce zostaną rozpoznane". - Tym samym nie można uznać, że Sąd Najwyższy w sposób prawidłowy stwierdził ważność wyborów prezydenckich - mówi TOK FM sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik stowarzyszenia.

Tym samym - zdaniem sędziów - wobec nieważności powyborczej "uchwały" nie doszło do stwierdzenia ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przez Sąd Najwyższy, co jest wymagane przez art. 129 ust. 1 Konstytucji RP.

"Prawnicy przymykają oczy"

Ostro o uchwale wypowiedział się też sędzia Sądu Najwyższego prof. Włodzimierz Wróbel. W swoim wpisie na Facebooku odniósł się m.in. do postawy prawników, którzy przymykają oczy na to, co się w Polsce dzieje. "Państwo prawa nie umiera nigdy samo z siebie. Akuszerami tej śmierci są zawsze prawnicy. Potrzebował ich i potrzebuje każdy populistyczny i autorytarny reżim. Ktoś musi udawać sędziów i profesorów, ktoś musi władzy pisać przepisy i ktoś musi Kowalskiemu oznajmiać decyzje władz. Milczący prawnicy. Z resentymentu, ze strachu, z chęci zysku, z lenistwa, z naiwności a czasem ignorancji. Państwo prawa umiera tylko z ich pomocą" - napisał profesor Włodzimierz Wróbel.

Do uchwały odniósł się również sędzia Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. "Wiadomo było już od dwóch lat, jakie będzie orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie wyborów prezydenckich 2020 r., tzn. od momentu powołania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, i proszę: stało się tak, jak było do przewidzenia - zero zdziwień, pełna stabilizacja" - pisze z ironią sędzia.

Zdaniem sędziego ważne będzie uzasadnienie do "uchwały" Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, bo na razie jest jedynie komunikat, w którym - jak dowodzi - "roi się od sprzeczności". "Kolejny raz sobie uświadomiłem, jak to obóz 'dobrej zmiany' twórczo rozwinął Napoleoński model podporządkowywania sobie sądownictwa. Cesarz miał kłopoty z sędziami ancien régime, a ktoś musiał w sądach przecież orzekać. Zanim utworzył specjalne szkoły dla swoich prawników, machnął ręką na sądy karne i cywilne i utworzył oddzielne sądy administracyjne, bo w gruncie rzeczy chodziło mu tylko o sprawy publiczne. W Polsce A.D. 2016 sądy administracyjne już na nieszczęście były. Co trzeba było zrobić? Specjalną Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w SN. W końcu co jest ważniejsze dla polityków od wyborów?" - napisał sędzia Jerzy Stępień.

Po decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w sprawie wyborów pojawiły się też głosy o "domknięciu systemu" - choćby ten mecenas Sylwii Gregorczyk-Abram z inicjatywy Wolne Sądy.

Posłuchaj podcastu:

TOK FM PREMIUM