Andrzej Duda na antenie TVP ocenił, że "nie dziwi się", że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z filmem "Zielona granica", użyli w swoim oświadczeniu hasła "Tylko świnie siedzą w kinie". Prezydent nie widzi nic niestosownego w posługiwaniu się hasłem, które w okupowanej przez nazistów Polsce miało zniechęcać do oglądania w kinach filmów, którym towarzyszyły propagandowe kroniki rządowe o sukcesach III Rzeszy. Podobnie jak inni politycy Zjednoczonej Prawicy, którzy powielają hasło np. we wpisach w mediach społecznościowych.
Do oliwy do ognia dolał też Jarosław Kaczyński, który w piątek wygłosił specjalnie oświadczenie na temat filmu. - Ci, którzy robią takie filmy i którzy je wspierają, ci którzy przyjmują je dobrze są w gruncie rzeczy armią Putina - powiedział szef PiS.
"Andrzej Duda to nie człowiek, a ideologia"
- Ten film mną wstrząsnął - przyznał na antenie TOK FM poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski, który wraz z około setką innych osób uczestniczył w piątkowym seansie "Zielonej granicy" w jednym z wrocławskich kin. - A więc wszyscy podpadamy pod tę kategorię, która autoryzował prezydent Andrzej Duda i wielu polityków PiS - ironizował w "Wywiadzie politycznym" poseł KO oraz członek Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Jak ocenił Mieszkowski, nawiązując do głośnej wypowiedzi prezydenta o społeczności LGBT, "Andrzej Duda to nie człowiek, a ideologia". - On tutaj jest kimś, kto w sposób niezwykle przezroczysty staje się ideologiem, który nie ma żadnych skrupułów i wrażliwości społecznej, by rozmawiać o ważnym problemie - skomentował w rozmowie z Maciejem Kluczką.
Poseł Nowoczesnej podkreślił, że "Zielona granica" to obraz "różnorodny i wielopoziomowy", który prezentuje perspektywę zarówno uchodźców, jak i funkcjonariuszy Straży Granicznej. - Właściwie dziwię się, że PiS boi się tego filmu, bo wszystko w nim jest zgodne z prawdą, tyle że podane w bardzo wyrafinowanej artystycznie formie - stwierdził sarkastycznie.
Holland już wcześniej "zderzyła się z autorytarną władzą"
Czy nagonka PiS na "Zieloną granicę" przyniesie oczekiwany skutek? Odpowiadając na to pytanie, Krzysztof Mieszkowski zwrócił uwagę na mieszkańców małych miejscowości. - Mamy do czynienia z takim fenomenem, jaki jest i PiS tego nie oszczędził, zwłaszcza ludziom mieszkającym w małych miejscowościach i na wsiach. Tam kino prawie nie dociera, więc tam tego filmu nikt nie zobaczy. PiS liczy na to, żeby ludzie tego filmu nie oglądali, ale też na to, żeby słyszeli te kalumnie pod adresem Holland. Mam nadzieję, że polskie społeczeństwo, mimo tego, że ten film nie dociera wszędzie, jest absolutnie świadome, że to jest potworna, prymitywna manipulacja, która ma doprowadzić do sukcesu wyborczego PiS. Mam nadzieje, że będzie odwrotnie, zwłaszcza w małych miejscowościach - mówił polityk w TOK FM.
Gość Macieja Kluczki przypomniał również, że przypadek "Zielonej granicy" to nie pierwszy raz, gdy Holland "zderzyła się z autorytarną władzą". - Ona już przecież za PRL była ścigana i poddana cenzurze. "Kobieta samotna" - wybitny film, leżał kilka lat na półce. PRL cenzurowało, cenzuruje PiS i też niestety Kościół. Wszyscy politycy demokratyczni powinni mieć świadomość, że to twórcy wyznaczają granice wolności, a nie politycy - zaznaczył Krzysztof Mieszkowski w rozmowie w TOK FM.
