Coraz więcej studentów z Afryki wybiera studia w Lublinie. "Wiemy, że czują się u nas bezpiecznie"
Do Lublina - po wybuchu wojny - przyjechała m.in. spora grupa studentów z Zimbabwe, którzy uciekli z Ukrainy. - Podawali sobie informacje na portalach społecznościowych, że Lublin to bezpieczne miasto, że warto tu przyjechać. I ta grupa rzeczywiście się rozrosła. Cieszymy się bardzo, bo z rozmów z nimi wiemy, że czują się u nas bezpiecznie i dobrze - przyznaje Wiktoria Herun, urzędniczka ratusza.
Miasto i uczelnie rozpoczęły też współpracę z innymi krajami Afryki, w tym Rwandą, Kenią i Nigerią. - Pierwszy był Katolicki Uniwersytet Lubelski, ale teraz takich studentów ma też UMCS, Politechnika czy Wyższa Szkoła Nauk Społecznych - wylicza Herun. Jak tłumaczy, studenci z Afryki wybierają studia po angielsku, w tym business management, zarządzanie, turystykę i rekreację, ale też kosmetologię. - Warto podkreślić, że wszystkie nasze uczelnie zapewniają w trakcie całych studiów bezpłatny kurs języka polskiego - dodaje nasza rozmówczyni. I podkreśla, że kurs przynosi efekt - ostatnio na praktyki do urzędu miasta trafiła studentka z Kenii. - Jesteśmy bardzo dumni z Ester, bo pięknie mówi po polsku, na poziomie B2 - cieszy się Herun.
Na brak zainteresowania nie narzeka Politechnika Lubelska. Jeśli chodzi o tegoroczny nabór, liczba zgłoszeń kandydatów z Ukrainy wciąż jest spora. - Obecnie mamy zarejestrowanych blisko 700 osób. Są też zgłoszenia z Kazachstanu, Kirgistanu, Włoch - informuje Iwona Deneka, rzeczniczka Politechniki Lubelskiej.
Elektroniczną rejestrację kandydatów z zagranicy na studia anglojęzyczne zakończył już Uniwersytet Medyczny - chodzi o medycynę, ale też pielęgniarstwo i położnictwo. - Mamy kandydatów z ponad 45 krajów. Są wśród nich osoby z Norwegii, Tajwanu, Kanady, Tajlandii, Nigerii, ale zgłaszają się również kandydaci z takich krajów jak Sri Lanka, Peru, Meksyk, Libia czy Bangladesz - przekazał nam Wojciech Brakowiecki, rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego. A to nie koniec. - Wróciłem z ambasady Iranu, także w niedługim czasie będziemy mieć też studentów z tego kraju. Nasze delegacje są też w tej chwili w Jerozolimie i w Gruzji. Także jesteśmy otwarci na nowe rynki edukacyjne - mówi rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie Wojciech Załuska.
Na Uniwersytecie Przyrodniczym w tegorocznym naborze zarejestrowało się prawie 200 kandydatów, którzy chcą studiować po polsku - w znacznym stopniu są to osoby z Ukrainy i Białorusi. - Na kierunkach oferowanych w języku angielskim mamy studentów z: Irlandii, Indii, Nigerii, Turcji, Włoch, Ukrainy, a także ze Stanów Zjednoczonych - informuje Agnieszka Wasilak. Są to m.in. Veterinary Medicine, Agriculture czy Animal Science and Dairy Production.
Jako główny argument za pobytem w danym mieście wszyscy studenci cudzoziemcy wskazują bezpieczeństwo. Lublin od dłuższego czasu wypada pod tym względem bardzo dobrze. - To jest naprawdę najważniejszy dla nich argument. Wiemy to, bo jesteśmy na grupach, na których sami o tym piszą - podaje Wiktoria Herun.
Studenci, którzy uciekali przed wojną
Do momentu wybuchu wojny w Ukrainie w Lublinie było około ośmiu tysięcy zagranicznych studentów - w większości Ukrainek i Ukraińców. Część mężczyzn przerwała jednak studia i wyjechała walczyć. W ich miejsce pojawili się nowi.
Uniwersytet Medyczny - po 24 lutego - przyjął 23 obywateli Ukrainy. Jednak ze względu na brak znajomości języka studia od razu podjęły tylko trzy osoby. Pozostała 20 bierze udział w kursie języka polskiego medycznego i - jeśli zdadzą egzamin - będą mogli kontynuować zajęcia od października. Są to osoby z Charkowa, Kijowa czy Lwowa, które studiowały na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym. Dodatkowo uniwersytet przyjął też grupę Polaków, którzy studiowali w Ukrainie: na kierunku lekarskim zostały przyjęte 22 osoby, a na kierunku lekarsko-dentystycznym - 32.
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej - po wybuchu wojny - przyjął 10 cudzoziemców, którzy kontynuują lub będą kontynuować studia od semestru zimowego. Sześcioro z nich to obywatele Ukrainy, którzy zostali przyjęci m.in. na takie kierunki jak grafika, International Relations, biologia czy biotechnologia. Na UMCS trafili też czterej studenci z Nigerii, którzy wcześniej studiowali w Ukrainie i po wybuchu wojny przenieśli się do Lublina. - Procedowane są także kolejne dokumenty aplikacyjne - przekazała nam Katarzyna Skałecka z biura prasowego uczelni.
Studentów, którzy musieli uciekać przed wojną, przyjął też Katolicki Uniwersytet Lubelski czy Politechnika Lubelska. W tym przypadku było to dziewięć osób z Ukrainy - trafiły na informatykę, inżynierskie zastosowania informatyki w elektrotechnice czy robotyzację procesów wytwórczych. Studentów przyjmowały także uczelnie prywatne.
Ani jednej osoby nie przyjął natomiast Uniwersytet Przyrodniczy. - Studenci chcieli kontynuować u nas naukę na kierunkach, których nie mamy w ofercie edukacyjnej, np. technologia informacyjna, filologia, robotyka. Były to również osoby, które chciały przenieść się na weterynarię, ale z powodu różnic programowych i braku znajomości języka polskiego nie zdecydowały się - mówi Agnieszka Wasilak z Uniwersytetu Przyrodniczego.
- Udało się sporo studentów przenieść na ten rok akademicki, który jeszcze trwa. Chodziło o zachowanie ciągłości ich studiów. Nie wiemy jednak, co z kolejnym rokiem akademickim, jak to będzie ustawowo rozwiązane - przyznaje Wiktoria Herun.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Mniejsze parówki, cieńszy papier toaletowy. Trwa masowe mydlenie oczu konsumentom
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"