"Liczba uratowanych marynarzy 'Moskwa' wyniosła 58 osób ze stałej załogi 510" - poinformował na Facebooku rosyjski opozycjonista Ilja Ponomariow.
Krążownik "Moskwa" zatonął podczas holowania w warunkach sztormu - oświadczyło w czwartek wieczorem rosyjskie ministerstwo obrony. Wcześniej armia ukraińska podała, że okręt został trafiony dwiema rakietami manewrującymi Neptun. "Moskwa" nie potwierdziła tych doniesień, twierdząc, że na jednostce "doszło do pożaru".
Krążownik to jeden z symboli agresji Rosji na Ukrainę, jest uważany za jeden z najpotężniejszych okrętów rosyjskich na Morzu Czarnym. To ten sam statek, który na początku wojny zaatakował Wyspę Węży, a wymiana zdań między rosyjską a ukraińska armia stała się hasłem tej wojny. Gdy załoga rosyjskiego krążownika kazała Ukraińcom złożyć broń i poddać się, Ukraińcy odpowiedzieli im w krótkich, żołnierskich słowach, że tego nie zrobią.
"Moskwa" była flagowym okrętem Floty Czarnomorskiej i jednym z najważniejszych okrętów wojennych Rosji. - Tylko strata okrętu podwodnego zdolnego wystrzeliwać pociski balistyczne albo Kuzniecowa (jedynego lotniskowca Rosji) byłaby większym ciosem dla rosyjskiego morale i reputacji marynarki wojennej w rosyjskim społeczeństwie - ocenił w czwartek emerytowany kapitan amerykańskiej marynarki Carl Schuster, cytowany przez portal CNN.
Ilja Ponomariow był w latach 2007-2016 deputowanym do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu. Jako jedyny poseł zagłosował w 2014 roku przeciwko aneksji Krymu przez Rosję. Od 2016 roku opozycjonista mieszka na stałe na Ukrainie, gdzie zajmuje się działalnością biznesową.
Teraz z kodem: UKRAINA odsłuchasz każdą audycję i podcast TOK FM. Aktywuj kod tutaj ->
