"Kara za empatię", "Chwała aborterkom". Protestowali przed sądem, gdzie kobieta miała odpowiadać za "pomoc w aborcji"

Przed sądem Sądem Okręgowym Warszawa-Praga rozpoczął się proces działaczki "Aborcji bez Granic".To pierwszy taki proces w sprawie aborcji. Przed gmachem sądu zorganizowano manifestację poparcia. Finalnie sprawa została odroczona do lipca.
Zobacz wideo

Oskarżoną jest Justyna Wydrzyńska. Działaczce postawiono zarzuty "pomocy w aborcji" i "posiadania leków bez zezwolenia w celu wprowadzenia ich do obrotu". Miała przekazać kobiecie, która chciała przerwać ciąże, co najmniej 10 tabletek zawierających w składzie mizoprostol. Doniesienie do prokuratury złożył partner kobiety. Justynie Wydrzyńskiej grożą trzy lata więzienia.

Przed sądem odbył się wiec poparcia dla - zdaniem pikietujących - niesłusznie oskarżonej kobiety. "Justyna nigdy nie będziesz szła sama!" - można było usłyszeć. Na banerach hasła: "Justyna, jesteśmy z Tobą", "Kara za empatię", "Chwała aborterkom".

"Wozy ruchów prolife, ze zdjęciami martwych płodów mimo zakazów miasta nadal na miejscu. Policja nie reaguje" - pisze na Twitterze Szymon Kępka z TOK FM. 

Finalnie - jak donosi nasz reporter - rozprawę odroczono do 14 lipca. 

"Działalność aktywistów niezbędna"

Zdaniem Miko Czerwińskiego, koordynatora ds. równego traktowania w Amnesty International, "zarzuty szokują i są celową próbą pozbawienia wolności Justyny Wydrzyńskiej za jej zgodną z prawem międzynarodowym działalność. Pomimo, że wspiera ona w Polsce prawa kobiet i wszystkich ciężarnych do bezpiecznej aborcji".

- Szkodliwe prawo aborcyjne w Polsce sprawia, że działalność aktywistów, takich jak Justyna, jest niezbędna, by ciężarne osoby w Polsce nie musiały ryzykować niebezpiecznych aborcji, które zagrażają ich zdrowiu i życiu. Polskie władze muszą natychmiast wycofać wszystkie zarzuty przeciwko niej i całkowicie zdekryminalizować aborcję, w tym także pomaganie innym w jej przeprowadzeniu - dodał.

Polska ma jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie. Aborcja jest legalna tylko wtedy, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie kobiety ciężarnej albo gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub pedofilii. Przeprowadzenie aborcji na własną rękę lub posiadanie tabletek aborcyjnych do samodzielnej aborcji nie jest przestępstwem w świetle polskiego prawa, ale każda osoba lub lekarz, który pomaga ciężarnej w przeprowadzeniu aborcji poza dwoma dozwolonymi przez prawo przypadkami, może zostać skazany na karę do trzech lat więzienia.

TOK FM PREMIUM