Co po Erdoganie? Dla "Sułtana z Turcji" "nie ma alternatywy". "Bez niego pozostaje czarna dziura"

Recep Tayyip Erdogan po raz trzeci zapewnił sobie fotel prezydencki. Jaka będzie ta kadencja? - Podziały będą utwardzały się jeszcze bardziej. Takiego Erdogana, jakiego znamy, takiego będziemy mieć, tylko lekko podkręconego o parę stopni - ocenił w TOK FM Adam Michalski z OSW.
Zobacz wideo

Przewodniczący tureckiej Wysokiej Komisji Wyborczej (YSK) Ahmet Yener potwierdził w niedzielę wieczorem wygraną prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji. Erdogan zdobył 52,14 proc. głosów, a jego rywal, kandydat większości tureckiej opozycji Kemal Kilicdaroglu - 47,86 proc.

Erdogan, przewodniczący Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), zapewnił sobie najwyższe stanowisko w państwie po raz trzeci z rzędu. Jego kadencja potrwa pięć lat. Po raz pierwszy w historii Turcji prezydenta wybrano w niedzielę w drugiej turze wyborów.

W lipcu 2018 roku Turcja przeszła z systemu parlamentarnego na prezydencki. W nowym systemie prezydent wybierany jest bezpośrednio, a stanowisko premiera zostało zniesione.

Biorąc pod uwagę problemy, z którymi ostatnio borykała się Turcja, w tym potężne trzęsienia ziemi, które zabrały 45 tys. ofiar śmiertelnych, Erdoganowi, poszło o wiele bardziej gładko, niż się wydawało podczas pierwszej tury, gdy sondaże przewidywały wygraną kandydata opozycji - Kilicdaroglu. Choć, jak wskazał na antenie TOK FM Adam Michalski z Ośrodka Studiów Wschodnich, ze wspomnianymi sondażami "był jeden problem". - Okazało się, że były mocno zawyżone na korzyść opozycji. W rzeczywistości nie doszacowały one elektoratu nacjonalistycznego, który w Turcji był leciutko ukryty ze względu na kandydaturę trzeciej osoby w wyborach prezydenckich - Sinana Ogana, który uzyskał naprawdę imponujący wynik, 5,5 proc. I o te 5,5 proc. w drugiej turze była największa walka - tłumaczył ekspert w "Popołudniu Radia TOK FM".

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

"Prezydentowi Turcji udało się nie tylko wywalczyć reelekcję, lecz także potencjalnie wyjść z rywalizacji jeszcze silniejszym. To zwycięstwo namaszcza Erdogana na niekwestiowanego sułtana Turcji" - tak wygraną Erdogana skomentował dwumiesięcznik "Foreign Affairs", podkreślając, że prezydent ma za sobą już 20 lat autorytarnych rządów. 

Gdy Erdogan zakończy właśnie uzyskaną trzecią kadencję, będzie miał 74 lata. To rodzi pytanie o przyszłość Turcji po jego odejściu. - Nie będzie mógł rządzić wiecznie, więc być może zajmie się transferowaniem w jakiś sposób władzy osobie z jego otoczenia. Czy taka osoba istnieje? Z tego, co wiem, dla Erdogana nie ma alternatywy i na tym polega struktura tego państwa - Turcja opiera się dookoła Erdogana, a bez niego pozostaje czarna dziura. Nie wiadomo, jak ta struktura dalej się zachowa - ocenił ekspert OSW.

"Zwycięzcami wyborów jest 85 mln naszych obywateli, powiedzieliśmy wcześniej, że wygramy w sposób, w którym nikt nie przegra, zatem jedynym zwycięzcą jest dziś Turcja" - powiedział Erdogan do swoich zwolenników w Stambule. Wyborcom dziękował też z okna swojego pałacu w Ankarze. - Było to jednoznaczne podziękowanie swoim wyborcom, pokazanie w turecki sposób, że demokracja w Turcji działa. Z drugiej strony było polaryzujące przesłanie i próba dyskryminacji opozycji. W tak spolaryzowanym społeczeństwie jak Turcja Erdogan będzie na tej polaryzacji grał. Te podziały będą utwardzały się jeszcze bardziej. Takiego Erdogana, jakiego znamy, takiego będziemy mieć, tylko lekko podkręconego o parę stopni - skomentował Adam Michalski w TOK FM.

TOK FM PREMIUM