Leszek Miller o wysokim poparciu dla PiS-u: Zdemoralizowana władza demoralizuje społeczeństwo

Zdaniem Leszka Millera jedyną nadzieją na wygranie wyborów przez opozycję jest szef PO Donald Tusk. - Natomiast pozostali liderzy chyba nie zdają sobie sprawy z grozy sytuacji - ocenił w TOK FM były premier, który zapowiedział, że nie będzie już startował w wyborach.
Zobacz wideo

Leszek Miller od 2019 roku europosłem i - jak zapowiedział - nie będzie już startował w żadnych wyborach. Jak stwierdził w "Poranku Radia TOK FM", "PESEL jest nieubłagany". - Czas również jest nieubłagany, więc przychodzi taki moment, kiedy trzeba się zastanowić czy nie warto mieć jeszcze kilka lat przed sobą, w których nie rządzi kalendarz - powiedział w rozmowie z Maciejem Głogowskim. I dodał: "Po dłuższym namyśle i rozmowach z bliskimi uznałem, że starczy".

Europarlamentarzysta przekonywał, że to jego własna decyzja, która nie jest podyktowana brakiem propozycji politycznych. - Kilku polityków pytało mnie, czy nie chciałbym startować. Po prostu uznaję, że moja aktywność, rozumiana jako udział w kolejnych kampaniach wyborczych, się wyczerpała - stwierdził Miller.

"Zdemoralizowana władza demoralizuje sporą część polskiego społeczeństwa"

Gość TOK FM skomentował rozkład sił na scenie politycznej, który wyłania się z ostatnich sondaży. Jak wynika z badania firmy Ipsos dla TOK FM i OKO.press, gdyby wybory odbywały się teraz, wygrałoby je Prawo i Sprawiedliwość z poparciem 34 proc. badanych. Na Koalicję Obywatelską chce głosować 27 proc. ankietowanych. 

Zdaniem byłego premiera jedyną nadzieją na wygranie wyborów przez opozycję jest szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Natomiast pozostali liderzy chyba nie zdają sobie sprawy z grozy sytuacji. Oni dalej uważają, że biorą udział w kampanii wyborczej, która przypomina wszystkie wcześniejsze. Że w Polsce dalej funkcjonują mechanizmy liberalnej demokracji i nie ma zagrożenia, iż nastąpi coś w rodzaju zamachu stanu, gdyby sprawy źle się potoczyły - ocenił Miller.

Jak mówił, wciąż utrzymujące się wysokie poparcie dla PiS może świadczyć o tym, że "zdemoralizowana władza demoralizuje sporą część polskiego społeczeństwa". - To trzeba wyraźnie powiedzieć. Ci wszyscy, którzy mimo tych wszystkich afer, tego całego złodziejstwa, potwornego nepotyzmu, budowania na naszych oczach oligarchii i dyktatury, ci wszyscy, którym to nie przeszkadza, chcą takich właśnie mechanizmów. To jest krańcowe zdemoralizowanie części społeczeństwa polskiego - podkreślił były premier.

Gość TOK FM dodał, że "codziennie jesteśmy świadkami nowych wynaturzeń, dowodów na to jak PiS używa państwa do swoich celów i do zwykłego złodziejstwa". - Mimo to ten krąg powiedzmy 30 proc. Polaków, którzy popierają PiS, nie zmniejsza się. Więc można powiedzieć, że procesy gnilne, procesy demoralizacji postępują coraz głębiej - uważa rozmówca Macieja Głogowskiego.

"PiS może przegrać wybory, ale nie odda władzy"

Według Leszka Millera przeciwstawić się temu może jedynie wspólna lista zjednoczonej opozycji. - Dlatego, że tu nie chodzi o to, żeby dobiec do mety, tylko żeby dobiec pierwszym, bo wtedy otrzymuje się nagrodę z systemu d'Hondta (sposób przeliczania głosów na listę mandatów - red.). Jestem zdumiony jak wielu działaczy politycznych albo udaje, że tego nie rozumie, albo ma taką presję wewnętrzną w swoich ugrupowaniach, która nie pozwala im na zachowania racjonalne - stwierdził. 

Jego zdaniem prawdopodobny jest dramatyczny dla Polski scenariusz. - Zakładam, że PiS może przegrać wybory, ale nie odda władzy. Pamiętajmy sceny sprzed amerykańskiego Kongresu kiedy Trump nie chciał oddać władzy. To się wydawało nieprawdopodobne, a jednak się wydarzyło. Więc w Polsce możemy oglądać podobne obrazki, może jeszcze bardziej drastyczne - podsumował Leszek Miller.

Posłuchaj całej rozmowy Macieja Głogowskiego z Leszkiem Millerem:

TOK FM PREMIUM